HELIN 1
Wykradła się spod świadomości,
niepokój w sercu zasiewa,
w głowie czasami też siądzie,
i łzami wszystko zalewa.
Drogi proste popląta;
jeśli zrobić to zdoła,
całkiem zawładnie myślami;
jest do tego gotowa.
Czy pozwolić jej na to
by duszą rządziła,
może jeszcze nie teraz,
kiedyś będzie gościła.
Niech troszeczkę poczeka,
zdąży myśli poznać,
na razie jesień za progiem,
ma dla nas wiele doznań.
Wiatry
Wiatr usiadł sobie na chmurce,płyną więc razem po niebie,
zmieniają kształt i kierunki,zabawni są teraz dla siebie.
Pikuje wiatr pędem do ziemi,i tutaj poszarpał już łany,
na łące falują też trawy,wszystkiego jest teraz ciekawy.
Zagląda więc w każdy zakątek,pośpiewa gdy jest wesoły,
pobiega między domami, zaglądnie także do szkoły.
Bo przecież jest już blisko kiedy to gwarem zahuczy,
wesołe głosy i śpiewy, dzieci wszystkiego nauczy.
I tętnić będzie życie,jak wiatry po korytarzach,
przegonią ciszę i spokój,wiele się będzie zdarzać.
Witaj więc szkoło kochana,za tobą zatęsknią dzieci,
przez parę miesięcy jak wiatry,szybko ten czas im zleci.
Podcięte skrzydła
Ptak z podciętym skrzydłem
do lotu się nie zerwie,
opada w dół bezradnie,
bez szans na rejs po niebie.
Tak przytłoczony smutkiem,
snuć będzie się po ziemi,
i żywot teraz smutny,
dopóki ktoś nie zmieni.
Już nie dla niego przestrzeń,
wolności już nie zazna,
choć jeszcze chodzić może,
pociecha to jest żadna.
Do poety
Ech ty poeto, z przepięknym sercem,
ono dla ciebie wciąż bije,
wszystkie wspomnienia w nim zapisane,
i dzięki niemu wciąż żyjesz.
Zbierasz uczucia, przygarniasz smutki,
ciekawi cię każdy kamień,
kiedy usłyszysz słowa miłości,
wtedy już żyjesz dla niej.
Swoją wrażliwość przelewasz w wiersze,
one cię dobrze rozumieją,
dlatego na każdej swojej wycieczce,
słowa spisujesz z nadzieją.
I płyną one w sercu zebrane,
dusza się teraz weseli,
już powiedziałeś w strofach wiersza,
nim teraz się podzielisz.
Smuteczek 5
Smuteczku mój drogi, dziś rękę wyciągasz,
spragniony ty jesteś moich objęć słabych,
podaję ci siebie na dzisiejszą drogę,
me serce masz teraz do swojej zabawy.
Smuteczku kochany, słońce mi zasłaniasz,
prowadzisz przez cienie, i jego urody,
spuszczone me ręce, ciężkie niczym kamień,
nie ważne są teraz piękności pogody.
I krętą swą drogą mnie wiedziesz uparcie,
więc padam, utykam, podnoszę się stale,
a ty takie pewny, że masz moje życie,
uciskasz me serce teraz wytrwale.
Lecz władza twa kiedyś będzie się kończyć,
bo jest też w życiu pewna miara radości,
więc sięgnie i ona kiedyś po me serce,
i z wielką czułością poddam się miłości.
Twoje ramiona 6
Z twoich ramion dzisiaj poduszkę ja zrobię,
będę się tuliła, w zdrowiu czy w chorobie,
to bezpieczne miejsce dla mnie przeznaczone,
podparte uczuciem, i moje, wyśnione.
Opuszczę je wtedy, gdy będę musiała,
w nich często przed światem będę się chowała,
będziesz mnie więc chronił, bym była bezpieczna,
ja i moje serce, będziemy ci wdzięczni.
Teraz mnie poprowadź tam, gdzie piękno mieszka,
za rękę z uśmiechem, piękna ta wycieczka,
to są takie miejsca o jakich marzyłam,
jeszcze razem z tobą będę tam szczęśliwa.
Bogactwo 7
Perły, perełki, drogie kamienie,
bursztyny, srebro, złoto i mienie,
to wszystko może kogoś pociągać,
nęcić, zachwycać, ciągle spoglądać.
Ja jednak widzę to już inaczej,
dla mnie bogactwo niewiele znaczy,
cenię ja szczerość, przyjaźń, oddanie,
miłość i radość, nie zakłamanie.
Bogactwo owszem, ale duchowe,
z nim to przebywać zawsze mogę,
rozmowy szczere, dużo czułości,
braterska jedność co nie zazdrości.
Miłość do Boga, praca dla Niego,
bo to jest przecież coś szczególnego,
więzi istotne, także oddanie,
gdy razem w wierze, piękne kochanie.
Miłość spełniona 8
Czuję oddech na mej twarzy,
wiatr powiewem mu wtóruje,
piękne oczy twe niebieskie,
i z czułością mnie całujesz.
Dotyk czuły mnie rozpala,
lecę z obłokami w niebo,
już na wiele ja pozwalam,
potrzebuję więc dziś tego.
A powietrze jest gorące,
w sercach naszych także płomień,
razem wiele mamy doznań,
już opadam nieprzytomnie.
A ramiona tak bezpieczne,
oplatają moje ciało,
więc wtulona w nie z ufnością,
mówię; ciągle ciebie mało.
To dla ciebie dziś kochanie,
jestem teraz tak spragniona,
i rozumiesz co się dzieje,
miłość nasza jest spełniona!
Kupiłam dzisiaj 9
Kupiłam dzisiaj za grosik świat,
ten kolorowy, z moich snów,
poukładałam w nim mój czas,
jeden czas, nie było dwóch.
Musi być taki waniliowy,
zapachy piękne mają być,
smak będzie teraz orzechowy,
aby się chciało w nim żyć.
Swoje kolory tęcza użyczy,
ozdobi niebo w każdy dzień,
zabraknie w nim smaku goryczy,
za cieniem będzie drugi cień.
Więc pofrunęły piękne marzenia,
skrzydeł ogromnych dostały,
i wszystko teraz się zmienia,
bo tak latały, latały...
Już powracają, bo się znużyły,
czas więc odłożyć piękne skrzydła,
na ziemię więc sobie przybyły,
realny świat też się przyda.
Moje serce co ty robisz 10
Moje serce co ty robisz,
każesz tęsknisz mojej duszy,
miłość przecież się skończyła,
ty gotowe wciąż do wzruszeń.
Więc mi powiedz, czy tak długo
będziesz tęsknić, serce moje,
za tym, co już przecież było,
te rozterki tylko twoje.
Takie właśnie moje wnętrze,
wciąż przeżywa to co było,
nić utkana z moich przeżyć,
każda jemu data miła.
I tak płyną dnia godziny,
tydzień w miesiąc się przemienia,
a ty ciągle go wspominasz,
na cóż tobie te marzenia?
I choć bardzo się starałam,
pustkę srogą już wypełnić,
lecz zastąpić, jakże trudno,
na innego Cię zamienić?
Obiad dla mężusia 11
Myśli sobie sroczka mała w obiadowej porze;
zrobię mężusiowi obiad, tym mu tak dogodzę,
więc się wzięła do roboty, wszystko ustawiła,
lecz gdy przyszedł czas obiadu,jakże się zdziwiła.
Jej ten miły, ukochany, nie zjawił się w domu,
poszedł sobie z kolegami, i nie bał się gromów.
Zasmucona żonka miła jego zachowaniem,
zaprosiła więc sąsiada, obiad on dostanie.
Kiedy luby w końcu przyszedł, jakże był zdziwiony,
że ten obiad zjadł za niego, sąsiad jego żony.
Cóż się złościsz mężu drogi, obiad ja zrobiłam,
skoro dzisiaj nim wzgardziłeś, sąsiada uraczyłam.
Pilnuj zatem swego gniazda, w obce nie zaglądaj,
bo któregoś dnia się zdziwisz; twojego ktoś dogląda.
Zdeptani 12
Podniosłam kwiat zdeptany,
ktoś go sponiewierał,
nieczułe czyjeś serce,
niegodny życia finał.
Tak wielu jest zranionych tych,
co po świecie chodzi,
wielu jest przecież takich,
co wierne dusze zwodzi.
I ciągle brak pewności,
co się z nami stanie,
odtrąci czy przytuli,
zdrada czy kochanie?
A jednak coś brakuje,
bardzo się za czymś tęskni,
gonimy za ułudą,
aż serce w końcu pęknie.
Choć czasem się zabliźnia,
lecz rysa pozostaje,
potrzebne było komuś,
toksyczne to kochanie?
Na łące 13
Idę boso po łące, pod stopami zieleń,
stawiam stopy ostrożnie, życia tu jest wiele.
Tutaj biedroneczki znalazły swobodę,
liczą swoje kropki, podziwiają urodę.
Żuczki raźnie biegną, taki ich maraton,
a świerszcze zaspane, spoglądają na to.
Mrówki pracowite, w szeregu już stoją,
to co im potrzebne, zbierają i zbroją.
A nad łąką ptaki śpiewają swe trele,
wesoło i miło, i szczęścia jest wiele.
Podziwiają łąki, dużo tu się dzieje,
pod listkami pięknymi pracują przyjaciele.
Pięknie żyje przyroda, jakże pracowita,
jak nikt nie przeszkadza, cudownie rozkwita,
bo przyroda tak właśnie jest poukładana,
wie co robić zawsze, od rana do rana.
W deszczu 14
Na listkach wiatr grywa muzykę,
a deszcz równy rytm wybija,
w konarach schowały się ptaki,
pogoda jest teraz niczyja.
Powietrze ciepłe, przyjemne,
bo lato ze sobą to niesie,
a spacer jest nawet udany,
dopóki nie przyjdzie jesień.
Nawet kałuże też cieszą;
wróbelki się kąpią i dzieci,
parasol, choć się przydaje,
to lepiej gdy deszcz ciało pieści.
Dodaj komentarz